Do napisania kolejnej części tego wpisu skłoniła mnie dyskusja na forum jednego z portali inwestycyjnych. Wywiązała się tam gorąca wymiana komentarzy na temat umiejętności inwestycyjnych jednego z forumowiczów. Przekonywał on pozostałych ile jest w stanie „wyciągnąć” miesięcznie ze swojego portfela inwestycyjnego. Ponieważ pozostali forumowicze niezbyt mu dowierzali, skończyło się na inwektywach i ogólnej obrazie. Trolle jak to trolle, opluwały się nawzajem i okładały wirtualnymi maczugami.
Dlatego też wkrótce na moim blogu pojawi się nowy wpis o wiele mówiącym tytule: „Jak (nie) zostać i.T. (internetowym TROLLEM).
A teraz zapraszam do lektury drugiej części mojej subiektywnej listy 10 błędów finansowych, które według mnie Polacy robili najczęściej w bieżącym roku i z pewnością będą robili w kolejnych…
- Nierealistyczne oczekiwania inwestycyjne.
Zastanawiał mnie zawsze mechanizm działania inwestorów – neofitów. Osoba, która „inwestuje” swoje środki na lokacie bankowej, zgadza się na oprocentowanie na granicy inflacji. Jednak ta sama osoba zaczynając inwestować w fundusze inwestycyjne lub akcje oczekuje stopy zwrotu na poziomie 40% czy nawet 100% rocznie. Jeżeli jednak zapytasz: „A co ze stratami?” Odpowiedź jest bardzo prosta: „Strat nie będzie – w dłuższym terminie na giełdzie nie można stracić”.
Pamiętam okres kilka lat temu, kiedy klienci nie chcieli nawet rozmawiać z tymi doradcami finansowymi, którzy mówili, że w dłuższym terminie inwestycje na giełdzie mogą przynieść około 10% zysku rocznie. „Co?” Dziwili się. ”Mój doradca gwarantuje mi 40% rocznie.”
A potem jak zawsze przyszła bessa. I inwestycyjne bajki przestały obowiązywać.
Warren Buffet powiedział kiedyś: „Dopiero kiedy fala odpływa, widać kto kąpał się bez spodenek.
- Brak dywersyfikacji lub hiperdywersyfikacja.
Pisałem już o tym problemie zarówno w swojej książce “Inwestuj we własny dług” jak i w jednym z wpisów na blogu TUTAJ. Istnieje popularne przysłowie inwestycyjne „Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka” Znaczy to tyle, że nie powinieneś wszystkich swoich środków inwestować w jedno narzędzie inwestycyjne. Niestety większość początkujących inwestorów, rozumie to przysłowie dosłownie. Tymczasem chodzi w nim tak naprawdę nie o pojedyncze akcje czy fundusze ale o klasy aktywów. Czyli wolną gotówkę, lokaty, obligacje, lokaty strukturyzowane, fundusze inwestycyjne, akcje, kruszce, nieruchomości i wiele innych. Istnieje również dywersyfikacja sektorowa (inwestowanie w kilka sektorów danego rynku) i geograficzna (inwestowanie na rynkach różnych państw).
Co przyjdzie Ci bowiem z rozdzielenia wszystkich pieniędzy, które masz pomiędzy 10 różnych akcji na GPW, skoro i tak większość z nich będzie potem poruszać się w tym samym kierunku i w zbliżony sposób? A co się stanie jeśli będziesz zmuszony sprzedać akcje ze stratą z tak prozaicznego powodu jak braku gotówki na pokrycie niespodziewanych wydatków?
Z drugiej jednak strony zbytnie rozdrobnienie portfela inwestycyjnego (można przyjąć na naszym poziomie, że jest to powyżej 8-10 narzędzi inwestycyjnych) czyli hiperdywersyfikacja wcale nie zmniejsza ryzyka inwestycyjnego. Dlaczego?
Coraz trudniej zarządzać takim portfelem. Śledzenie informacji czy wskaźników technicznych zabiera zbyt dużo czasu w stosunku do efektów a także przestaje być opłacalne ze względu stałe opłaty związane z zarządzaniem portfelem. Poza tym naprawdę trudno znać się dobrze na wszystkich rodzajach aktywów.
Sam zamiast ścisłej dywersyfikacji stosuję dwie zasady:
– Zamiast inwestowania w egzotyczne nowinki inwestycyjne, inwestuję tylko w aktywa których działanie rozumiem.
– Opierając się na znajomości ryzyka danego aktywa, zamiast dywersyfikacji stosuję koncentrację portfela inwestycyjnego.
- “Kup i trzymaj”
Ta zasada, wraz z jej praktyczną odmianą „Kup kiedy wszyscy kupują i trzymaj kiedy wszyscy sprzedają” na zawsze zmieniła życie wielu początkujących inwestorów. Przeważnie na gorsze.
Dlatego też doświadczeni inwestorzy polecają prowadzenie własnego dziennika inwestycyjnego.
Prowadzenie dziennika jest proste. Zanim zainwestujesz w jakieś aktywa, zapisujesz dlaczego właśnie teraz chcesz to zrobić, jaką stratę kapitału jesteś w stanie zaakceptować (procentowo oraz kwotowo), kiedy zamierzasz zakończyć inwestycję (jaki zysk lub czas do zamknięcia danej inwestycji zakładasz)
Po co masz to robić? Dziennik inwestycyjny to świetne zabezpieczenie przed wpadnięciem w pułapkę „Kup i trzymaj”. Dzięki temu wiesz z góry kiedy zamknąć daną inwestycję. Powodów może być kilka:
– przestały obowiązywać powody dla których rozpocząłeś daną inwestycję
– strata doszła do maksymalnej wartości, którą założyłeś na początku
– uzyskałeś zakładany zysk
– skończył się czas przeznaczony na daną inwestycję
Mówi się, że inwestor długoterminowy to inwestor krótkoterminowy który poniósł porażkę.
Życzę Ci wielu owocnych inwestycji i zapraszam wkrótce do lektury ostatniej, trzeciej części „10 błędów finansowych Polaków”