Zgodnie z opisywaną przeze mnie zasadą Pareto , która mówi, że 80% rezultatów pochodzi z 20% wykonywanych czynności, tak samo 20% zasobów języka angielskiego odpowiada za zrozumienie 80% tekstów.
Bardzo nieefektywne jest więc (co robi większość rozpoczynających naukę języka) skupianie się na tych 80% elementach języka angielskiego, odpowiedzialnych za pozostałe 20%. Oprócz tego wiele słów angielskich weszło w bardzo mało zmienionej formie do języka polskiego a początkujący nie zauważają tego, ponieważ skupiają się przede wszystkim na tym czego jeszcze NIE potrafią.
Uważa się, że w potocznym języku angielskim można wyróżnić około 1000 najczęściej używanych słów. Pierwsze 25 słów z tej listy, tworzy jedną trzecią wszystkich drukowanych materiałów po angielsku. Pierwsza setka połowę wszystkich pisanych materiałów. 300 najczęściej używanych słów angielskich odpowiada za zrozumienia języka w 65%. Cała lista 1000 najczęściej używanych słów pozwala Ci zrozumieć ten język w ok. 80%.
Wiele osób uważa, że nauka języka jest trudna, „nie mają do tego głowy”, „na nic im się to nie przyda”. Tymczasem język angielski jest bardzo prosty w porównaniu do języka którego bez problemu nauczyłeś się efektywnie używać już we wczesnym dzieciństwie.
Dlaczego tam poszło Ci jak z płatka a tu się męczysz? Wszystko rozbija się o metodę. Dzieci nie zakuwają słówek, nie mają pojęcia o czasach, trybach, przypadkach, przysłówkach. Nie jest im to do nauki potrzebne. One po prostu słuchają i powtarzają, raz za razem coraz lepiej zdając sobie sprawę co dany zestaw dźwięków oznacza. I przy okazji bawią się tym.
Dlatego właśnie bierne ćwiczenie, czyli wielokrotne słuchanie i oglądanie czegoś powoduje, że automatycznie zapamiętujesz treść. Zamiast więc stresować się i zmuszać do ciężkiej nauki – wyluzuj. (Przy okazji popatrz jaki zestaw szkodliwych przekonań sobie aplikujesz)
Z pewnością zabierając się do nauki języka zakładasz, że przede wszystkim chodzi Ci aby poprawnie mówić w danym języku albo czytać literaturę fachową albo mieć duży zasób słów albo pisać bez błędów albo dobrze poznać gramatykę albo…
No i to właśnie jest błąd.
Ucząc się dowolnego języka, niezależnie od założonych celów, tak naprawdę zależy Ci aby jak najwięcej ZROZUMIEĆ.
Oczywiście możesz iść własną drogą i starać się jednocześnie błyskawicznie opanować słownictwo, gramatykę, wymowę, pisownię…Tyle tylko, że dziwnie szybko kończy się motywacja. Powód? Mnóstwo włożonego wysiłku i brak widocznych efektów.
Dlatego tak istotne jest skupienie się na jednym zadaniu: Zrozumieniu treści.
Możesz zapytać „A co to wszystko ma wspólnego z budowaniem niezależności finansowej?”
Otóż ma i to wiele.
Jak pisałem o tym w książce „Inwestuj we własny etat” inwestowanie w siebie czyli własną jednoosobową „firmę” jest jedną z inwestycji przynoszącą najwyższe stopy zwrotu.
Nie chodzi jednak tylko o to, że znajomość angielskiego pomaga w znalezieniu lepszej pracy. Chodzi o to, że znajomość języka angielskiego jest coraz częściej standardem aby dostać jakąkolwiek pracę. A standardy cały czas się podnoszą.
Kiedyś aby zrobić karierę wystarczyła umiejętność czytania i pisania czy znajomość łaciny. Potem łacina, język duchowieństwa i pisarzy został zastąpiony językiem francuskim, będącym językiem wyższych sfer i dyplomacji, a ten został zastąpiony przez język angielski będącym językiem biznesu i korporacji.
Obecnie znajomość języka angielskiego to już nie tylko różnica w zarobkach pomiędzy bardzo dobrą a dobrą pracą ale znacznie częściej różnica pomiędzy dobrą pracą a jej brakiem.
Kolejny dowód na przyśpieszenie budowania niezależności za pomocą nauki języka to możliwości jakie daje dzisiejszy internet.
Po pierwsze znajomość języka daje Ci możliwość budowy sieci kontaktów towarzyskich czy biznesowych. A to może bezpośrednio wpłynąć na Twoje zarobki.
Po drugie, daje dostęp do gigantycznej ilości wiedzy i informacji dostępnej w internecie. Da Ci to możliwość podnoszenia umiejętności finansowych i inwestycyjnych, dostęp do nowych idei i pomysłów, ofert pracy, narzędzi, środków finansowych.
I wreszcie po trzecie, znajomość języka pozwoli Ci aktywnie sprzedawać Twoje własne idee, pomysły i produkty na rynkach anglojęzycznych, które są ogromnym rynkiem zbytu.
Oczywiście, zanim zbudujesz ogólnoświatową sieć sprzedaży firmy TY.International.Co, najpierw musisz zrobić pierwszy krok. Nieważne jak mały.
6 odpowiedzi
Jestem całym sercem z autorem powyższego artykułu 🙂
Tych niezdecydowanym, jeśli chodzi o kurs Sebastiana Schabowskiego i Pawła Sygnowskiego mogę zapewnić że kurs jest genialny. Prezentowana tam metoda nauki jest jak to się mówi: „łatwa, szybka, i przyjemna 🙂
Dlatego szczerze polecam ten kurs zainteresowanym błyskawiczną, bezstresową naukę angielskiego:)
A piszę tak, dlatego że sam ten kurs przeszedłem 🙂
Pozdrawiam autorów kursu i oczywiście autora artykułu:)
1000 slow moze byc dobre na poczatek. Ale dobra praca (pieniadze) = bardzo dobra znajomosc angielskiego. I na to trzeba popracowac niestety.
@Richmond,
Oczywiscie ale czesto najwiecej wysilku zabiera przejscie od poziomu „0” do poziomu komunikatywnej znajomosci jezyka poniewaz wszystko jest nowe. Szlifowanie jezyka opiera sie juz na poznanych wczesniej strukturach. Mysle, ze jak w kazdej nowej dzialalnosci najwiecej energii daja nam male poczatkowe sukcesy.
Ja też byłam zapisana na kurs 1000 słów, ale się wypisałam, bo nie spełnił moich oczekiwań 🙁 stanowczo znikoma ilość ćwiczeń. Kurs ten niestety nie uwzględnia tzw. samooszukiwania się, że już się zna dane słówko i odznacza się go jako znane. Metoda dobra, ale do znacznego dopracowania.
Z drugiej strony jeśli nawet znamy te słówka, to pozostaje jeszcze jedna najważniejsza rzecz – kontakt z żywym językiem i przełamanie własnej bariery mówienia, ale tego to na pewno nie można się nauczyć przez internet…
Pozdrawiam.
@Beth77 zgadzam się z tym, że niestety wszyscy zostaliśmy „przeżuci” przez nasz system szkolnictwa w taki sposób, że często trudno nam jest zmotywować się do samodzielnej nauki bez nauczyciela, ocen, kartkówek, kolokwiów. Prawdą też jest, że większość uczących się języka za nic w świecie nie zacznie mówić dopóki nie będzie miało 100% pewności, że to będzie poprawne. To również efekt naszego systemu edukacji. Dobrze, że małe dzieci tego nie wiedzą i przede wszystkim komunikują się a dopiero potem uczą się mówić poprawnie. (:))
Myślę że potrzebny jest jeden wspólny język i że to powinien być np Esperanto
Angielski sie do tego niezbyt nadaje również z powodu braku precyzji, poza tym nie ma powodów by premiować jedną nację angielskojęzycznych.
Osobiście nie lubię angielskiego.
To była uwaga na temat przyszłości.
Realnie wiele nie dostępnych po Polsku materiałów jest po angielsku i na odwrót ale
mniej.