Następnym etapem jest skok potrzeb i wydatków. Zakładamy rodzinę, rodzą się dzieci. Szukamy większego lokum. Lepszego samochodu. Dwóch samochodów. Egzotycznych wakacji. Zarabiamy coraz więcej, mamy coraz większą zdolność kredytową. Stajemy się łakomym kąskiem dla banków. „Przypadkowo” odkrywamy „dobrodziejstwa” zakupów na raty, kart kredytowych, szybkiej gotówki „od ręki”. Nasz poziom finansowy niezauważalnie dla nas samych zaczyna spadać. Głęboko poniżej zera. I wtedy dochodzimy do punktu zwrotnego.
Bęc!Fuzja, restrukturyzacja, wrogie przejęcie, głupi szef, zwolnienia grupowe, „szklany sufit” w firmie lub częściej we własnej głowie. „Za duże doświadczenie”, „zbyt duże oczekiwania”, „nieodpowiedni wiek”, „recesja”, „za niska mobilność”.
Bęc!
Łapiemy więc jakąkolwiek pracę „na przeczekanie”. Zarobki spadają, wydatki pozostają na niezmienionym poziomie. Sięgamy po kredyty „zapchajdziury”. Spłacamy stary dług nowym. Nasz poziom finansowy spada jeszcze bardziej.
Bęc!
Pracujemy jeszcze ciężej. Ograniczamy wydatki. Znajdujemy wreszcie trochę lepszą pracę. Jest lżej. Teraz się odkujemy. Dość zaciskania pasa. Jeden kredyt więcej nie robi przecież różnicy. I sytuacja się powtarza. Wchodząc i wychodząc z pętli zadłużenia dochodzimy wreszcie do emerytury. Możemy wypocząć. Wychodzimy wreszcie na zero. Teraz jesteśmy „rentierami”. Stopa zastąpienia działa, dając nam emeryturę stanowiąca jedynie małą część naszych wcześniejszych zarobków. Pojawiają się nowe wydatki. Leczenie, opieka, pomoc dzieciom. Te właśnie starają się wyrwać z własnej pętli zadłużenia. A my dostajemy przecież emeryturę…
Oczywiście możesz stwierdzić, że przerysowuję. Może. Ale nie za bardzo. Większość opisanej drogi obserwuję na co dzień. Znajomi, rodzina, klienci. Schemat bardzo często się powtarza. Rodzi się więc pytanie czy można inaczej?
Czy można będąc na dużym minusie przejść przez poziom „zero” i zacząć wychodzić na plus? Innymi słowy czy można przejść drogę od momentu kiedy ktoś wzbogaca się Twoim kosztem, przez sytuację kiedy „wychodzisz na zero” do samodzielnego budowania finansowej niezależności? Bez recydywy zadłużenia, bez efektu finansowego „jojo”?
Ty sam najlepiej znasz własną sytuację. Bądź ze sobą szczery. Tak naprawdę nie ma znaczenia w którym miejscu w tej chwili jesteś. Powodem dla którego nie zacząłeś jeszcze budować swojej niezależności jest fakt, że w przeszłości podjąłeś określone decyzje i myślisz w określony sposób. Decyzją jest też (świadome bądź nie) zwlekanie lub brak działania.
Pomyśl i napisz, które z decyzji finansowych, które podjąłeś w przeszłości , najbardziej zaważyły na Twojej obecnej sytuacji?