Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie co roku 31. grudnia wyskakuje z kalendarza w zaskakująco szybkim tempie. Rok dopiero co się zaczął, a już przychodzi nam się z nim żegnać, robiąc podsumowania i przygotowując plany na kolejny. Jak co roku przygotowujemy się też do odpalenia noworocznych postanowień. Nieskutecznych. Jak co roku.
Z pewnością kończący się rok dla większości ludzi na świecie stał się rokiem absolutnie wyjątkowym pod każdym względem. W ciągu kilku miesięcy zmieniło się nasze podejście do podróżowania, sposobu zarabiania, nawiązywania kontaktów, uczenia się i co najważniejsze, podejście do samych siebie. W życzeniach noworocznych przewijało się jedno życzenie, „aby kolejny rok był lepszy od odchodzącego”. Po tak ogromnych zmianach, łatwiej jest nam sobie WYOBRAZIĆ, że kolejny rok POWINIEN być dla nas lepszy.
Bardzo szybko dopasowaliśmy się do lejącego się z mediów i oblepiającego nas poczucia zagrożenia, upadku i beznadziei. Porażka, chaos, strach, rozpadające się państwo, bankrutując gospodarka, upadająca giełda, rosnąca w kosmos krzywa zgonów. To powinniśmy czuć i tym się zajmować. Część z nas zanegowała rzeczywistość, część uwierzyła w światowy spisek, część zabarykadowała się w domach.
Jedna z początkujących celebrytek śmiała publicznie pokazać swoje wspomnienia z wakacji. Została zhejtowana. Jak mogła, kiedy trzeba łączyć się we współczuciu z cierpiącymi? To nie jest czas na osiąganie, świętowanie i wspominanie sukcesów. To po prostu nie wypada. Przecież świat jaki znaliśmy właśnie się kończy. Zaczynają się czasy Wielkiego Resetu i Nowej Ekonomii. Należy podporządkować się wszystkim decyzjom rządzących, których przecież jedynym zmartwieniem jest dbanie o nasze dobro. Albo przeciwnie. Iść na spacer. Z policjantem w cywilu. Wyposażonym w teleskopową pałkę. To należy teraz robić.
Tymczasem podstawowym problemem wielu osób, utrudniającym im realizację planów i sięganie po wielkie marzenia, jest zwykły brak wyobraźni. Na szczęście wyobraźnia jest mięśniem, który można i warto trenować. Wierzę, że bez względu na ilość sukcesów czy porażek, zarobionych pieniędzy i wziętych kredytów, stan zdrowia, wiek, przekonania i sto innych rzeczy, każdy człowiek bez wyjątku, potrzebuje wsparcia, motywacji, słowa zachęty, wskazania kierunku i dobrego przykładu. A w czasach mowy nienawiści i szczucia jednej części społeczeństwa na drugą, to właśnie są towary najbardziej deficytowe.
Dlatego też, jeszcze w tym roku, zanim zaleje Cię świąteczno – noworoczna fala fejkbukowych i esemesowych życzeń bez znaczenia, postanowiłem podzielić się z Tobą moją energią i motywacją. To wyłącznie od Ciebie zależy, czy po Nowym Roku znajdziesz wreszcie drogę do „Nowego Ty” i „wystrzelisz” się w 2021 rok z nowymi pokładami energii, wyobraźni i nowymi umiejętnościami niezbędnymi do osiągnięcia prawdziwego sukcesu, czy dasz się stłamsić tym co należy czuć, robić, myśleć, przed czym protestować, kogo poniżać, a kogo nienawidzić.
Dlaczego? Po prostu wierzę, że realizując swoją misję i dzieląc się dobrymi rzeczami, które mnie spotykają, tworzę dodatkową wartość dla innych. A rok 2020 był dla mnie rokiem doskonałym. Dla Ciebie chyba też, bo skoro czytasz ten tekst, to znaczy, że oboje żyjemy. Jest więc co świętować.
Kończący się rok stał się najlepszym rokiem w całej mojej giełdowej historii. Napisałem „stał się” z powodu braku lepszego słowa. On się taki nie stał. Ja go takim „stałem”. Jako inwestor osiągnąłem w bieżącym roku najwięcej i najwięcej się też nauczyłem. Przeznaczyliśmy też wspólnie z żoną największą kwotę w naszym życiu na dobroczynność. (Jeżeli chcesz się dołączyć, zapraszam do wejścia na stopkę mojego bloga. Dzieciaki się ucieszą.)
Jako inwestor, nie doświadczyłem na giełdzie pamiętnego roku 2000. Wtedy jeszcze nie interesowałem się inwestowaniem. Byłem ambitnym dyrektorem zajętym ciężką pracą na sukces swojej korpo. Pamiętam za to wszechobecny strach przed „Pluskwą milenijną”. Wszystkie samoloty miały spaść na ziemię jednocześnie, kilka sekund po nastaniu nowego 2000 roku. Elektrownie (razem z jądrowymi) miały stanąć lub co gorsza, wylecieć w powietrze. Dla nikogo nie miało znaczenia, że milenium miało rozpocząć się dopiero rok później. Także roku 2008 nie kojarzę specjalnie negatywnie. Dopiero zaczynałem inwestować i (na szczęście) dysponowałem tylko niewielkim kapitałem. Dzisiaj wiadomo, że to był idealny czas, aby zacząć. Wtedy to był inwestycyjny i finansowy koniec świata. Całkiem jak w roku 2012, kiedy Majom miał kończyć się kalendarz, a Ziemia była rzekomo na kursie kolizyjnym z planetą Nibiru, której nikt wcześniej nie odkrył.
Kiedyś nie do końca rozumiałem, kiedy mój mentor tłumaczył, że dla inwestora najlepsza na giełdzie jest zmienność. Teraz już rozumiem. Pomimo tego, że zmienność jest uznawana za miarę ryzyka, jest też jednocześnie szansą na większy zwrot z inwestycji. Dlatego, właśnie wtedy kiedy na giełdzie nic się nie dzieje, lepiej trzymać się od niej z daleka.
Jeżeli więc chcesz zaprojektować „Nowego Ty”, który będzie w stanie osiągnąć sukces w 2021 roku, zastanów się już teraz nad kilkoma kwestiami:
– Jak wyglądają Twoje przekonania? Czy nadszedł czas, aby je zmienić, tak aby Cię wspierały, zamiast zatruwać Ci życie?
– Jak wygląda Twój „model biznesowy”? Czy nadszedł czas, aby nakłonić pieniądze do pracy dla Ciebie, zamiast harować dla nich?
– Jak wygląda Twój główny cel na kolejny rok? Czy znajdziesz w sobie motywację, aby wprowadzić w swoim życiu zmiany na lepsze?
– Czy masz w sobie moc twórczego działania? Czy od razu po Nowym Roku zaczniesz wprowadzać swoje plany w życie?
Pamiętaj, że SUKCES czy PORAŻKA to słowa, którym jedynie Ty nadajesz znaczenie, a jeżeli wiadomość z TV, opinia z radia, klikbajtowy tytuł z internetu, czy narzekanie znajomego, są w stanie powstrzymać Cię przed zmianą…no cóż – wtedy może Cię powstrzymać COKOLWIEK.
Pozdrawiam i życzę Ci znalezienia w Nowym Roku drogi do Nowego Ty,
Sławek Śniegocki